
Po świątecznej przerwie wracamy do WAS z informacjami na temat przygotowań do zaplanowanego na 9 maja w Galerii Wieży Ciśnień przy ul. Filareckiej 2 o godz. 18:00 wernisażu wystawy fotografii pt. “Ania Wibig. Pierwsze spotkanie”.
Poniżej opis przyszłej ekspozycji przygotowany przez jej kuratorkę Joanna Kinowska!
Narodziny fotografujemy od bardzo niedawna. Musiały jednak zdarzyć się aż dwie rewolucje, by zdjęcia porodowe w ogóle mogły powstać. Jedna z nich jest prostsza, bo jest nią fotografia cyfrowa, stosunkowa łatwość i dostępność zapisywania chwil. Druga wynika ze zmian światopoglądowych, a te zajmują czas nim się wydarzą. Dopiero od kilku dekad, przyszłą matkę i jej dziecko postawiono w rolach głównych wydarzenia jakim jest poród. Nadzwyczajnie proste, ale wymagało lat badań i szkoleń, dostosowania warunków i możliwości prawnych. Więc już nie statystyka i liczby, nie operacja, separacja, szpitalny oddział zamknięty. Zmieniło się dosłownie wszystko.
Fotografie Ani Wibig opowiadają o narodzinach. Towarzyszyła z aparatem blisko 100 matkom. Fotografowała porody w szpitalach i w domach. W basenie, wannie, na podłodze, na łóżku, na krzesełku porodowym i w sali operacyjnej. Zdjęcia powstały jako pamiątki dla rodziców.
„Pierwsze spotkanie” to moment kulminacyjny każdego porodu. Nie chodzi tylko o pierwszy krzyk czy przecięcie pępowiny. To moment pierwszego spojrzenia i dotyku. Trudno opisać słowami tę chwilę, jak i wszystkie poprzedzające. Zdjęcia Ani Wibig na wystawie ułożone zostały w pewnym sensie chronologicznie oddając kolejne etapy narodzin.
Mnie te zdjęcia nie przestają zdumiewać. Co więcej, one wnikają gdzieś głęboko. Z początku jest pewnego rodzaju aspekt poznawczy, wiele się dowiaduję z nich – jak bardzo w ostatnim czasie zmieniły się szpitalne porodówki, jak niesamowicie wygląda poród domowy. Jednak w fotografiach Wibig są przede wszystkim emocje, pełen ich wachlarz – od bólu, przez znudzenie i wyczekiwanie, ekscytację i siłę, po euforię i ulgę. Te zdjęcia są nie tylko do oglądania, ale i do przeżywania, współdzielenia tych emocji. Wreszcie, mogę się w tych zdjęciach trochę przejrzeć jako matka. Wydawało mi się, że pamiętam każdy szczegół jak rodziło się moje dziecko, ale lata zupełnie zatarły te wspomnienia, zostały jakieś przebłyski kolejnych czynności, no i oczywiście poczucie ulgi. I właśnie – czy to takie oczywiste? Patrzę na matki ze zdjęć Ani i widzę, że wszystkie przeżyłyśmy to samo zupełnie inaczej.
Ania Wibig dodaje: „Poród może być pięknym, budującym wydarzeniem w życiu kobiety. Ludzie mówią czasem, że tymi zdjęciami go zaczarowuję. Tymczasem, pokazuję poród takim jaki jest, tylko patrzę na niego z perspektywy emocji. Gdy spojrzy się na poród inaczej, nie jak na proces fizjologiczny, który trzeba jakoś przeżyć, to staje się on po prostu niesamowitym pierwszym spotkaniem z własnym dzieckiem! I wiadomo, że człowiek zakocha się wtedy na całe życie! Chciałabym, żeby ta wystawa była pokazaniem, że narodziny są piękne.”
Myślę głośno, czy to wystawa tylko dla matek? Oczywiście też dla ojców, i nie tylko tych, którzy uczestniczyli w porodzie. To również znakomity materiał edukacyjny dla przyszłych rodziców. A także dla każdego, kto się kiedyś urodził, w dowolnym wieku, z najróżniejszym doświadczeniem życiowym. Nic co ludzkie…, prawda?
Dzisiaj poza plakatem prezentujemy 3 prace Anny Wibig Obiektywnie najpiękniejsze, które już w maju będzie można zobaczyć na ekspozycji w naszej Galerii.
Przypominamy, że wernisaż połączony będzie z otwarciem Fundacja GodNiej.
Więcej informacji wkrótce!


